rymy fundamentowe - na Boże Narodzenie

utwór podwójnie rymotronizowany,
czyli współautorski - z Władziem Całką

Gwiazdka nie przychodziła

Wigilia smutna coś była,
bo Gwiazdka nie przychodziła.
Dzieci – prawie płakały,
cóż, długo na nią czekały...
Ponuro było i ciemno!
– Czekały więc nadaremno?

Na szczęście nie, bo naprzeciw
żył ktoś kto kochał dzieci.
prawdziwie święty człowiek
– zaraz o nim opowiem.
Mieszkał jak jakaś wróżka,
w chatce na sowich nóżkach.

Gdy ujrzał w oknie vis a vis
oczy smutniejsze od smutku,
żal byłby go udławił,
lecz szepnął: – Pomalutku!
Przepraszam, że o tej porze,
lecz muszę wezwać Cię, Boże!

Westchnął serdecznie, głęboko,
komórki serca dotlenił,
spojrzał do góry wysoko –
we wdzięczność cały się zmienił;
nie musiał błagać o nic,
ani – Broń Boże! – dzwonić!

Bóg, Który Był w jego sercu,
wiedział dokładnie co trzeba
więc posłał dzieciom „naprzeciw”
przecudną gwiazdeczkę z Nieba!
A im się już z piersi wyrywa:
– Oto Miłość przybywa!

I rozbłysnęły choinki,
i rozmnożyły opłatki,
i rozśpiewały się chóry,
dla Synka i Jego Matki,
bo właśnie się okazało,
że Słowo – Ciałem się stało!

I nauczyły się dzieci,
że Gwiazda zawsze nam świeci.
i zrozumiały Wieczerze,
że radość z duszy się bierze,
że trzeba Miłości strzec,
by smutki przepędzić – precz!

I właśnie ten „święty prawdziwie”,
o którym była już mowa,
wpłynął na Władka i Antka,
żeby ujęli rzecz w słowa.

Bochnia – Kraków 22. 12. 2011