Przyjechałem do Paryża na krótko 
						- czasu na zwiedzanie malutko, 
						i pieniędzy niewiele w kieszeni 
						- jak niewiele na wiele zamienić?
  
						Weź lornetkę – powiada mi rozum, 
						wsiądź do windy i wznieś się wysoko: 
						z mapą w ręku i szkiełkiem przy oku, 
						patrz dokoła i w dół spod obłoków.
  
						Z  Wieży Eiffla, na Paryż spoglądam, 
						mosty widzę, ulice i place;  
						- ta lornetka jest siedmiomilowa: 
						wszędzie jestem, i nigdzie nie płacę.
  
						U stóp wieży za mostem na rzece, 
						Plac Warszawski – w Paryżu! – uwierzcie! 
						A przy Łuku Triumfalnym tu na wprost - 
						skrzyżowanie największe w tym mieście.
  
						Stąd dwanaście alei i ulic,  
						jak promienie od gwiazdy - od słońca, 
						biegną żwawo w kierunkach dwunastu   
						i z powrotem, i znowu – bez końca.
  
						Ta największa – des Champs Elysees, 
						poprowadzi mnie wprost na Plac Zgody,  
						a tu blisko jest most na Sekwanie - 
						wrzucę grosik, na szczęście – do wody. 
  
						O lornetko ty siedmiomilowa - 
						stąd do Luwru już tylko krok:  
						po tym wielkim francuskim Wawelu 
						tłum szaleje żarłoczny, jak smok.
  
						Głodne oczy szukają obrazów, 
						głodne uszy szukają dźwięków, 
						i znajdują w muzeach, operach, 
						dzieła pyszne i pełne wdzięku.
  
						W filharmoniach, w teatrach, w kościołach, 
						brzmi muzyka i cisza, i słowa, 
						a przy stole, gdzie kucharz króluje, 
						trwa radosna i smaczna rozmowa.
  
						Tu na Wieży nie słyszę dokładnie, 
						co kto mówi przy stole - co nuci, 
						ale widzę w zbliżeniu wyraźnie,   
						kto tu jeszcze na pewno powróci.
  
					 | 
					
						Założyłem podróżny dzienniczek - 
						są w nim nazwy francuskie, paryskie: 
						Metro, Lido, Opera, Sorbona - 
						lecz rzecz jasna to słowa nie wszystkie.
  
						Zapisuję co jedzą Francuzi – 
						gdzie mieszkają, czym jeżdżą na co dzień, 
						co czytają, śpiewają, kupują, 
						o czym mówią, plotkują, żartują.
  
						Oto rzeczy niektóre, najczęstsze: 
						żaby, kraby, croisanty, ślimaki, 
						ciasta, trufle, i ryby, i małże, 
						sery, mule, homary i raki.
  
						Koniak, szampan, bagietka, beszamel 
						brie, camembert, naleśnik i tarta, 
						Pierre, Vincent, Francoise, Antoine 
						Klaudia, Ewa, Monika i Marta.
  
						Lotaryngia, Prowansja, Bretania, 
						Akwitania, Alzacja, Szampania, 
						Citroeny, Peugeoty, Renault, 
						Lyon, Marsylia, Tuluza, Bordeaux.
  
						Oprócz wielu ciekawostek, 
						wpisałem też do dziennika, 
						że w Paryżu pośród ulic 
						jest ulica Kopernika!
  
						Że la Pologne znaczy Polska, 
						la Cracovie – Kraków znaczy, 
						a droit znaczy skręć na prawo, 
						a gauche – w lewo – nie inaczej.
  
						Bon jour mówią na dzień dobry, 
						s'il vou plait, gdy coś ci dają, 
						merci, kiedy są ci wdzięczni, 
						a demain, gdy cię żegnają.
  
						Wkrótce do Ojczyzny wrócę, 
						ale zwiedzać nie przestanę - 
						przy pomocy Internetu 
						znów do Francji się dostanę.
  
						Bez walizek, autokarów - 
						Wy też tak będziecie mogli - 
						świat zobaczyć przez Internet, 
						czyli przez lornetkę Googli
  
					 |