Zarys AKC
Przypisy

1

Podkreślam, że dla Antoniego Gazdy Art Terapia 2000 jest przede wszystkim faktem estetycznym, dalej - obywatelskim, dalej - filozoficznym. Jego esej nie ma charakteru tradycyjnej rozprawki naukowej: jest raczej medytacją z pogranicza antropologii-i-hermeneutyki filozoficznej. Jednak mamy szczerą nadzieję, że autora tej medytacji mogą zrozumieć nawet psychologowie o orientacji poznawczej (ujmujący osobowość jako system autoregulacji i regulacji stosunków człowiek-świat) czy orientacji psychoanalitycznej ( "jungiści" i "egzystencjaliści"); klinicyści ze szkoły Kazimierza Dąbrowskiego; zwolennicy teorii metabolizmów, energetycznego i informacyjnego, Antoniego Kępińskiego - szczególnie wtedy, gdyby gotowi byli rozmawiać-i-medytować językiem Heideggera albo Ricouera. Czytelników ufnych, niewyrobionych, odsyłam np. do V rozdz. książeczki Gilberta Duranda Wyobraźnia symboliczna, przeł. Cezary Rowiński; wyd. I, PWN, Warszawa 1986; (przyp. red. - JM).

Powrót

2

Czytelnika może dziwić, że na temat artterapii wypowiada się ktoś, kto nie jest ani artystą ani artterapeutą. Pragnę, co rychło, wyjawić zbieg okoliczności, któremu zawdzięczam zainteresowanie artterapią i tekst o niej. W wyznaniu nie ma istotnego znaczenia, że głównym moim zainteresowaniem od dzieciństwa było rysowanie i malowanie, ani, że zostałem nauczycielem wychowania plastycznego i uczyłem tego przedmiotu, ani, że zdarzyło mi się pracować w szkole specjalnej i nawet nią kierować. Więcej już ma do rzeczy w sprawie, że kiedyś zaprojektowałem, wykonałem i później produkowałem figurkę Konika Zwierzynieckiego, czyli Lajkonika. Bezpośrednią przyczyną okazało się to, że przed laty przeobraziłem się w bibliotekarza, który został przyjęty do pracy w 16 Filii Krowoderskiej Biblioteki Publicznej przy ul. Królowej Jadwigi. W bibliotece "od niepamiętnych czasów" istniała malutka galeria, przy niej - tradycja pokazywania prac plastycznych, malarstwa i grafiki, twórców nieprofesjonalnych i profesjonalistów. Strażnikiem tradycji był i jest kierownik filii Jan Mrzygłodzki, mój Przyjaciel-i-Katon.

Pewnego dnia przyszli do nas tajemniczy ludzie "z Emaus", żeby zapisać się do biblioteki. Najpierw była to Pani Bożena Raźny z grupą podopiecznych, niedługo potem - i na stałe - przylgnął niemal cały Warsztat Terapii Zajęciowej Krakowskiego Centrum Rehabilitacji z ulicy Emaus 18. Przede wszystkim zadomowiła się Art Terapia w osobach artysty malarza, terapeuty Zbyszka Perzanowskiego i jego uczniów. Stopniowo stała się ona obiektem wspólnej troski - WTZ i Biblioteki. Niemal codzienne kontakty: "wpadanie" do WTZ w drodze do biblioteki, by nie przegapić niczego, co dzieje się w pracowni Art Terapii, przygotowywanie wystaw, redagowanie katalogów, rozmowy, wernisaże "u nas i u was", cykliczne sąsiedzkie spotkania, konkursy plastyczne; następnie skanowanie najlepszych prac, archiwizowanie ich, przeżywanie trudności i sukcesów Artystów z ulicy Emaus, to od dłuższego czasu nasz chleb powszedni.

Artterapia widziana z perspektywy Biblioteki jest jeszcze jedną szczególną formą prawdziwej komunikacji, takiej, której istotą jest twórczość a nagrodą jest artyzm. Artterapia żąda wprost i konsekwentnie od człowieka, aby stawał się twórcą. Jest to konsekwencja w zamierzeniu tytaniczna: nie zadowala jej, że wraz z dziełem sztuki ukształtował się autor. Artterapia każe twórcy wychodzić z dziełem poza pracownię - inicjować komunikację twórczego odbioru. W tym sensie jest ona siostrą biblioterapii społecznej, której swoistą galerią i pracownią jest wszelka biblioteka. Tutaj zbiegają się i wspierają nasze - bibliotekarzy i terapeutów - poglądy oraz pragnienia. Chcemy przedstawiać prawdę o człowieku ubogim w twórczość, tym, który błędnie upatruje głównej przyczyny swojej niedoli w kalectwie, braku pieniędzy, braku przyjaciół, lecz nie potrafi dostrzec drogi do niewyczerpanych skarbów, jakie czekają na niego w labiryntach duszy. Naszym wspólnym pragnieniem jest dawać mu zachętę, wyposażać go w odwagę, aby uwierzył i chciał odkrywać to, co chce się uzewnętrznić, aby zrozumiał, że poczucie niepełnosprawności, niedoskonałości jest właśnie drogą, której nie zauważał, na której spotyka się piękno prawdy i prawdę piękna, kochającą odwagę oraz wytrwałą miłość. W imię tej prawdy o człowieku ubogim w twórczość chcemy zastąpić - słuszne, mające zmieniać negatywne postawy społeczne wobec niepełnosprawności, jednak, naszym zdaniem, formułowane błędnie i dlatego szkodliwe - hasło sprawni inaczej, hasłem - niepełnosprawni inaczej. Sądzimy bowiem, że tylko z uznania własnych niemożności i doświadczenia w ich przezwyciężaniu, z uznania własnego trudu rozwoju - może powstać uczciwa więź z człowiekiem potrzebującym wsparcia. Zarysowana tutaj koncepcja jest w części skrótem, w części zaś rozwinięciem Autoregulacyjnej i Autokomunikacyjnej Koncepcji Człowieka - w przygotowanej do druku pracy: Terapeutyczne aspekty czytania.

Powrót