Zarys autoregulacyjnej i autokomunikacyjnej koncepcji człowieka,
czyli o terapii samoistnej 1

ANTONI GAZDA
st. kustosz KBP w Krakowie 2

Objaśnienie:

Szkic ten sygnowany jest nazwiskiem osoby, która w kwietniu 2000 roku nie znała jeszcze swojego pseudonimu. 'Antoni Cieszydruk Oczko' został wyjęzykowany w 2007 roku specjalnie do edycji książek wydawnictwa Jaś Czytalski i już tak zostało, a nawet zaczyna działać wstecz. Zarys był napisany jako artykuł główny do katalogu niedoszłego kongresu Art Terapia'2000 - o którym wówczas marzył Zbigniew Perzanowski: artterapeuta, artysta malarz i niepoprawny optymista - dlatego zarówno treścią jak i stylem nachylony jest w kierunku sztuki i terapii. Warto nadmienić, że Zbigniew Perzanowski od lat stosuje swój własny autorski projekt o nazwie Art Terapia, dlatego tam, gdzie odnosimy się do tego projektu, pojawia się również jego swoista nazwa. Tekst został opatrzony zwięzłym, lecz niebanalnym komentarzem przez J.M., który potem zgodził się też wystąpić z 'Antonim Cieszydrukiem Oczko' jako 'Jaś Skreślarski'. Słowo 'językowanie' pojawia się wg statystyki wyrazów pod numerem 741.

O potrzebie koncepcji człowieka

To, jak organizujemy pracę terapeutyczną i jak ją wykonujemy, wiąże się ściśle z tym, co o człowieku wiemy, co uznajemy za prawdę o nim. Dlatego w rozważaniach na temat terapii, w próbach uzasadnienia takiego czy innego postępowania terapeutycznego zawsze mamy sposobność zetknąć się z pewną - jawną albo ukrytą - koncepcją człowieka. Podobnie jest w przypadku podejmowanej niżej próby prezentacji artterapii. Zatem i tutaj formułowanie hipotezy tyczącej ludzkiej egzystencji wydaje się być nieodzownym segmentem racjonalnego jej prowadzenia.

Autokomunikacyjna i Autoregulacyjna Koncepcja Człowieka

Zespół hipotez i rozumowań, do których odwołuje się przedstawiany tu zarys artterapii i artterapii plastycznej nazywamy Autoregulacyjną i Autokomunikacyjną Koncepcją Człowieka, krótko: AKC. Zwraca ona uwagę na potrzebę praktycznej wiedzy człowieka o sobie i usiłuje sformułować jej podstawy. Czego uczy szkoła - że człowiek jest żywym organizmem, który rośnie, dojrzewa, rozmnaża się i umiera; mówi, posługując się narządami mowy; tworzy piękne i doniosłe dzieła; błądzi i popełnia zbrodnie; organizuje się i współdziała; choruje i cierpi; wierzy w Boga lub tego nie potrafi; pragnie dobra albo myśli, że pragnie - AKC usiłuje zespolić. Zachęca mianowicie człowieka, żeby uczył się postrzegać swoje i innych istnienie w chwili stawania się; aby odkrywał, że to autonomiczne ale i wspólnotowe bycie, jakim jest on sam, jest prawdziwą wartością, bez której nic warte są mądre księgi i skarby; żeby zatem nie zwlekał z okazywaniem dbałości o życie swoje i życie innych, bowiem jest to nie tylko obowiązkiem ale - zaszczytem. AKC uczy obserwować własne reakcje i słuchać specyficznej rozmowy, jaka toczy się w nas nieustannie: uczy podziwu i szacunku dla życia, które mówi, mówi i mówi. AKC uświadamia, że język, świadomość i w ogóle nasza psychika, którymi nieomal zawsze posługujemy się bezwiednie, są bezcennymi darami, które jednakże są za mało znane i - zaniedbane. Tym samym AKC zachęca do osobistej, ale i wzajemnej, troski o jakość owych darów, bo wie, że to jedyna droga dobrego, godnego-i-szczęśliwego życia.

Tezy AKC są następujące. Byt ludzki jest układem homeostatycznym, takim więc, który samoistnie utrzymuje się w aktywności dzięki zdolności autoregulacji, konkretnie: dzięki zdolności nadawania (więc formowania) i odbioru (więc uświadamiania) autokomunikatów o stanie swojego istnienia. Sięgając głębiej, do poziomu procesów metabolicznych, można powiedzieć, że dzięki owej nieustannej autoregulacji i autokomunikacji, ściślej nawet: dzięki autoregulacji metodą autokomunikacji - procesy metaboliczne uzyskują i utrzymują swoiście ludzką integralność. Autoregulacja procesów życiowych polega na precyzyjnej autokontroli, co oznacza, że owe procesy samodefiniują się, formują się w autokomunikaty. Co nazywamy psychiką, świadomością, językiem jest właśnie sferą autokomunikatów - zintegrowanych w sens stanów metabolicznych. Świadectwem integrowania się procesów jest narastanie, z pojawieniem się w nas określonej treści, poczucia homeostatycznego sensu aktualnej reakcji życiowej - poczucia większej lub mniejszej równowagi ustroju w danym momencie. W taki oto prosty i "sensowny" sposób odbywa się nieustanny monitoring homeostazy naszego ustroju.

W obrębie AKC określenia takie jak: treści psychiki, treści świadomości, treści językowe traktowane są jako synonimy, które nazywają w różny sposób jedno zjawisko. Naszym zdaniem najlepsze zrozumienie czym istotnie są owe treści daje wykładnia językowa. W tym ujęciu treść jest skonkretyzowaną, uchwytną jako sens bycia reakcją życiową, która uobecnia się w nas jako odpowiednio dojrzała, odpowiednio konkretna, forma specyficznie językowa. Inaczej, treści to - konstytuujące naszą psychikę, tudzież świadomość - procesy metaboliczne, które uzyskują i utrzymują wspomnianą integralność (sens) w formach specyficznie językowych. Właśnie ów językowy wymiar przemian ustrojowych przesądza o tym, że każda nasza reakcja życiowa jest naturalnym autokomunikatem: autokomunikatem właśnie o tym, że ustrój dokonał kolejnego aktu autoregulacji.

Jak widać, AKC zwraca głównie uwagę na nieustanną, istotową obecność języka w człowieku i ujmuje go jako fenomen biologiczny, a konkretnie jako proces formowania się sensu aktualnej reakcji życiowej. AKC zajmuje się więc przede wszystkim tym momentem procesów życiowych, w którym dokonuje się językowa autokreacja naszego istnienia. Najpierw bada wewnętrzną - autoregulacyjną i autokomunikacyjną - naturę języka. Dopiero później bada jego naturę zewnętrzną, społeczną. Postępując w ten sposób ma AKC nadzieję wypracować przesłanki do bardziej precyzyjnego opisu języka - również jako regulatora organizmu społecznego.

Obserwacja tego wewnętrznego poziomu pozwala dostrzec, że cechą swoistą tworzących nas, niepoliczalnie mnogich procesów-i-stanów metabolicznych jest - obok wspomnianej wyżej integralności - ich samoistność. Autokomunikaty są samoistnie formującymi się w postać językową reakcjami życiowymi. AKC rozumuje w ten sposób: jeśli podmiotem autoregulacji jest nasze żyjące uniwersum procesów metabolicznych, afirmujące się w reakcjach życiowych, w samoświadomych sposobach bycia, w językowo uformowanych autokomunikatach - to znaczy, że język istnieje w sensie organicznym, jest życiem w sensie dosłownym. Właśnie dlatego AKC postrzega toczącą się w człowieku autoregulację jako autoregulację organizmu języka, który dzięki niej w nieskończoność - wie, że jest tym, który wie, że jest tym, który wie… AKC nazywa autoregulację języka reakcją językowania, bądź po prostu: językowaniem.

W ten oto sposób w rozważaniach o człowieku pojawia się chwilowy dylemat, mianowicie: czy to my mówimy językiem, czy może język mówi nami? Dylemat chwilowy - dlatego, że tertium datur est; o tyle my mówimy językiem, o ile język mówi nami. Język w organicznym ujęciu, traktowany jako tożsamy z życiem, istotnie jest podmiotem, który w aktach autokomunikacji-i-autoregulacji stanowi o sobie. AKC potwierdza znane powiedzenie myślicieli, że człowiek jest tym właśnie, czym są jego myśli i jego język. Lecz - w AKC nie jest ono metaforą.

Językowanie - czyli wspomniana autoregulacja żyjącego języka - dokonuje się niejako w dwu trybach: po pierwsze, w trybie otwierania-i-domykania uświadomień nasz ustrój zapisuje charakterystyczne parametry aktualnie dokonującej się reakcji życiowej, w ten sposób wytwarzając uświadomienia; po drugie zaś, w trybie pamiętania-i-przypominania odwołuje się do owych ustrojowych neuronalnych doświadczeń, aktualizując i weryfikując je.

Otwieranie-i-domykanie reakcji życiowej/autokomunikatu/uświadomienia polega na stopniowym dojrzewaniu procesów metabolicznych do tej postaci, która zawiera w sobie istotne parametry aktualnego bycia, jego homeostatyczny sens, i która jest formą w szczególny sposób już językową - jest (jednocześnie) nadawaną (komunikowaną) i odbieraną (uświadamianą) treścią. Jest to proces. Jest to więc pojawianie się w psychice coraz bardziej adekwatnych form językowych, bez których byt nasz nie jest jakoś "świadomy" sensu swojego aktualnego bycia. Nadto, kiedy podczas językowania cały ów energetyczny wydatek z różnych poziomów przemian metabolicznych i z różnych poziomów regulacji biologicznej strukturuje się w stany informacyjne psychiki, stając się w ten sposób komunikatem na temat aktualnego stanu równowagi ustroju, właśnie tworzy się jego nowa równowaga. Nasze życie co chwila zmienia się, ponieważ co chwila zmienia się jego treść. Zmienia się ono o tyle, o ile zmienia się ona. AKC nigdy nie przestaje przypominać, że przemiana specyficznie językowej formy istnienia jest równoczesna i tożsama z przemianą biologiczną naszego ustroju: sensy które się w nas pojawiają, pojawiają na skutek życiowych reakcji biochemicznych i ich energetycznych efektów.

Mówiąc krócej, w reakcji językowania nasze istnienie nieustannie nadaje sobie formę, w jakiej natychmiast siebie rozpoznaje i jaką poddaje nieustannej korekcie, tworząc nieustannie-nowy sens bycia - specyficznie lepszą lub/i budzącą nadzieję - reakcję życiową, istnieniową; nową-i-właśnie-zweryfikowaną podmiotowość.

Pamiętanie-przypominanie form językowych można, w niejakim uproszczeniu, określić jako aktywację przechowywanych w różnych rejonach mózgu i w receptorach stanów neuronalnych, które stanowią zapis wszelkich istotnych parametrów reakcji życiowych. Możliwość trwania, odtwarzania i przede wszystkim kreowania naszych reakcji życiowych w "sensonośnych" formach językowych wskazuje, że nasza pamięć jest swoistym układem językowym, który w ten sposób gromadzi, przetwarza i aktualizuje wszelkie zachodzące w ciągu życia warianty naszych reakcji - który nieustannie opracowuje-i-chroni programy biochemicznego i bioenergetycznego działania ustroju i który nieustannie lokalizuje-i-sygnalizuje sfery wymagające równoważenia. Dysponuje on swoistym "procesorem" uwagi, który doskonali właśnie podczas językowania. Co jest bardzo istotne, dojrzewanie w nas tego układu zdaje się być równoznaczne z dojrzewaniem naszej świadomości a w niej całokształtu doświadczeń określających naszą tożsamość. Jego domeną byłoby również rozumienie słów, zdań, czy w ogóle "potocznie" językowa interpretacja rozmaitych sytuacji.

Rozszerzając bardziej rozumienie językowania, możemy powiedzieć, że jest ono procesem tworzenia nowych, aktualnych reakcji naszego ustroju, z reakcji zaistniałych już wcześniej a nurtujących w obwodach neuronalnych mózgu i receptorów. Każda wytworzona podczas językowania nowa reakcja życiowa jest tożsama z nowym uświadomieniem, więc także z nowym oryginalnym tekstem. Jako taka - nowa, oryginalna, pełna - wzbogaca ona językową "bibliotekę" reakcji życiowych. Dzięki tak rozumianej językowej dyspozycji nasz byt poddaje się procesowi nieustannego dojrzewania, nieustannego stwarzania się. Do tego w zasadzie sprowadza się ów autoregulacyjny i autokomunikacyjny mechanizm językowania. Charakterystycznym odczuciem naszego językującego bytu, jest napięcie, które zwykle nazywamy uwagą, a które w kontekście językowania trzeba nazwać napięciem niedomknięcia. Do określenia w ten sposób fenomenu uwagi dochodzimy niejako przez inwersję, kiedy widzimy, że - w miarę jak nasz ustrój dopracowuje się nowej formy językowej, w miarę jak słowa i zdania domykają sens aktualnej reakcji życiowej - stopniowo zanika w nas swoiste poczucie niepełnej sprawności, braku czegoś i dyskomfortu.

Fakt, że napięcia niedomknięcia i jego zanikania w toku językowania doświadcza każdy bez wyjątku człowiek, stanowi nieodparty dowód na to, że nasz ludzki byt jest układem homeostatycznym, posiadającym zdolność samoistnego wielopoziomowego równoważenia się. Rzecz jasna, ów językujący homeostat naturalnie-i-nieustannie, popada w stany nierównowagi (napięcia, poczucia niepełnej sprawności) i naturalnie-i-nieustannie, w tej samej chwili, stara się je zrównoważyć. Homeostaza językowa (autoregulacja-i-autokomunikacja) jest swoistą realizacją, wpisanego w nasz byt, imperatywu istnienia. Jeśli na pytanie o istotę bytu odpowiadamy, że istotą bytu jest "być" - nie można bowiem doświadczać nieistnienia - jasne jest, że bycie samo dla siebie jest niezbywalnym nakazem i misją. Byt nasz z chwili na chwilę ów wrodzony imperatyw wypełnia. Stara się być, weryfikując w każdym momencie jakiś nowy sposób czy wariant bycia - jakąś nową jego wersję. Jest zarazem nieustannie zajęty kontrolowaniem, w jaki sposób wspomniany nakaz właśnie jest realizowany; w formach specyficznie językowych doświadcza, kim aktualnie jest i czy ta forma bycia zadowala go, i czy jest prawdą aktualnej reakcji życiowej; czy aktualnie doznawany sposób bycia daje nadzieję na dalsze istnienie lub mu zagraża. Dlatego AKC mówi, że każdy autokomunikat (każda reakcja życiowa) jest rodzajem hipotezy egzystencjalnej, której adekwatność ludzki byt sprawdza, odczuwając określony stan równowagi-nierównowagi; z owego stanu "wnosi", czy warto w ten oto sposób być, czy tę formę istnienia raczej należy skorygować. Z tego uświadomienia wyprowadzamy wnioski na temat wpisanego w nasz byt nakazu autokreacji, dojrzewania, samopoznania, samouświadomienia, samorealizacji - w konsekwencji również autoterapii i przetrwania.

Odnotujmy przy okazji, że podstawową wiedzą, jakiej nieustannie doświadczamy o sobie jest - uzyskiwana w postaci treści psychiki - wiedza o stopniu naszej aktualnej równowagi i nierównowagi życiowej. Z językowej formy uświadomień dowiadujemy się, jak i na co właśnie reagujemy, a ściślej i przede wszystkim o tym, jak silne i z jakiego powodu nurtują w nas nasze aktualne napięcia niedomknięcia. Jest to elementarna, odruchowa samoświadomość.

O terapii samoistnej

Tak zarysowana Autokomunikacyjna i Autoregulacyjna Koncepcja Człowieka, jak sądzimy, może być użyteczna w weryfikowaniu i konstruowaniu teorii, w obrębie których istotnym elementem jest człowiek, jego działalność oraz jego problemy. Dla prawidłowego rozumienia rozważanych tutaj zagadnień terapeutycznych ma ona zastosowanie szczególne: kiedy bowiem wskazuje na to, że człowiek jest homeostatem, który samoistnie się równoważy, wskazuje jednocześnie na tę jego właściwość, którą możemy określić mianem terapii samoistnej, albo autoterapii. O jej obecności w nas świadczy z pewnością to, że - występujące w gigantycznej ilości! - przemiany, które określamy mianem metabolizmu, w zadziwiający sposób zachowują spójność i ciągłość. Cały ten wielobilionowy świat komórek, choć nieustannie zmienia się, nie traci swojej integralności. Przeciwnie: ciągle na nowo doznaje tego, że jest żyjącą całością, że jest podmiotem. Do licznych przejawów owej terapii, takich, jak gojenie się ran, regeneracja sił podczas snu, neutralizowanie niezliczonych infekcji trzeba zaliczyć przede wszystkim wzmiankowane językowanie. Te przemiany mają bowiem tę szczególną zdolność, że przedstawiają (sobie) swój stan integralności w formie elementarnego, można powiedzieć, wzorcowego uświadomienia - "jestem". Ów wzorzec autoinformowania się naszych procesów, że oto integrują się one w określoną aktywność, jest fundamentem wszelkich ludzkich wypowiedzi, jest fundamentem wszelkich naszych zachowań. Gdy np. "zamykam okno, bo jest przeciąg", tak właśnie konkretyzuję wzorzec "jestem"; kiedy "piszę list do Andrzeja", to "jestem" w inny jeszcze sposób; kiedy "czytam książkę", "jadę tramwajem", "pocę się", "irytuję się", "gram na fortepianie", "kradnę", "modlę się" itp. - tym właśnie zajmuje się mój metabolizm; w takie lub inne działania integrują się moje przemiany ustrojowe.

Dla terapeuty szczególnie ważny będzie fakt, że reakcje, które potocznie nazywamy działaniami, zachowaniami - są zawsze specyficznie określone, potrafimy je bowiem specyficznie nazwać, zatem - i wiedzieć o nich, i mieć świadomość, że ich dokonujemy.

Jeszcze raz wypada tutaj zwrócić uwagę na podmiototwórczą rolę, wspomnianego napięcia niedomknięcia: wszak to właśnie charakter nierównowagi, którą usiłuję zlikwidować, napięcie, które właśnie absorbuje moją uwagę, a raczej wzbudza ją, przesądza o tym, że "jestem taki, jaki właśnie jestem". Dokonujące się z udziałem językowania równoważenie pojawiających się w nas nieustannie napięć wydaje się faktycznym i głównym powodem skuteczności terapii medycznych oraz paramedycznych - a skuteczność terapii samoistnej jest naszym zdaniem wprost proporcjonalna do aktywności i samodzielności człowieka, do jego podmiotowości. I chociaż taki człowiek rzadko bywa pacjentem, jego przykład stanowi ważną wskazówkę terapeutyczną, że likwidowanie fizykalnych objawów choroby jest wstępem do procesu prawdziwej terapii, jaką jest jego własna aktywność w równoważeniu napięć powstających w nim, aktywność w samodzielnym i efektywnym domykaniu uświadomień - w nabywaniu dystansu do samego siebie, w samopoznaniu. Terapia samoistna jest, jak widać, prosta i polega na systematycznym wkraczaniu w trud językowania. Ta konstatacja winna być, sądzimy, wystarczającym powodem do tego, aby usilnie pomagać pacjentowi stworzyć warunki autentycznej twórczości - podczas której ćwiczy się jego własna, uzdrawiająca aktywność.

Na koniec trzeba powiedzieć, że nasza wiedza o zewnętrzności, to jest w istocie wiedza o tym, jak - z chwili na chwilę - reagujemy na otoczenie i na nas samych. Otaczający nas świat może w nas powodować reakcję lęku, niepokoju, ucieczki; może też koić nas i umacniać. Językowanie sprawia, że wiemy co się w nas dzieje. Językowanie na temat samego językowania może sprawić, że potrafimy wiedzieć-i-wykorzystać praktycznie, że oto faktycznie lękamy się własnych lęków, i że oto koi nas własny spokój. Tocząca się w nas autoregulacja i autokomunikaty o niej są przecież tym, do czego mamy dostęp nieograniczony-i-wyłączny. Poświęcając uwagę jakości swojej psychiki: temu więc, jakie właśnie są nasze myśli i emocje, zastanawiając się nad ich wartością życiową, trudząc się nad doborem najwłaściwszych słów, poświęcamy uwagę temu, co jest naszym nieustannym obowiązkiem, mianowicie - jakości własnego istnienia pośród innych istnień. Językowanie, jako akt autokreacyjny, jest bowiem jednocześnie trudem o fundamentalnym znaczeniu społecznym. Przez to, że naszą odrębność oznaczamy znakami wspólnoty społecznej, w której aktualnie żyjemy, że nasze uświadomienia domykamy słowami tej wspólnoty, dokonujemy elementarnego i - powiedzmy dobitnie - jedynego realnego aktu rozwojowego społeczeństwa. Właśnie ta jednostkowa językowa autoidentyfikacja jest autentyczną mikroprzemianą całego organizmu społecznego. Inaczej - o tyle zmienia się społeczeństwo, o ile zmienia się każdy z osobna człowiek.

O tyle zmienia się społeczeństwo, o ile każdy jego członek drogą językowania potrafi jednocześnie: i wyrazić swoją odrębność, i wkomponować ją w wielość odrębności.